czas wszystko zmienia....
25 października 2019, 21:45
To juz ponad dwa tygodnie bez R. Czuję sie zupełnie bezradna, nic nie mogę zrobic, zaczyna mnie to przerastac.
Pojawił sie w moim zyciu niespodziewanie i równie szybko z niego zniknął i to dosłownie.
Takie były żałożenia, ja mężatka, on zonaty, nie było mowy o żadnym związku. Mial byc tylko sex, bez żadnych uczuc, zaangażowania i wnikania w życie prywatne. Szybko jednak nasze relacje się zmieniły, sex, mimo ogromnej chemii przeszedł na dalszy plan , bardziej liczyły sie przyjacielskie relacje, zaufanie, chęc bycia ze soba, rozmowy. Nic nod siebie nie chcielismy, cieszylismy sie soba, zwykła rozmowa dawała nam usmiech i siły na cały dzień. I nagle z nieznanych powodów nastapiła cisza. Jego telefon ( gdzie miał wszelkie kontakty w większości słuzbowe)wyłaczony, wszelkie mozliwosci kontaktu bez jakiegokolwiek odzewu. Nie znam adresu ( z wiadomych względów) , naiwnie nawet nie znam jego nazwiska. Pierwsze podejrzenia to takie ze z jakichs powodów (zona?) poprostu odpuścił sobie znajomosc, zmienił numer tel i tyle. Z pozoru wydaje się to banalne tylko ze do niego zupełnie niepodobne, wiem ze nawet w takiej sytuacji poprostu by mi o tym powiedział- oboje wiedzielismy ze ta znajomosc nie bedzie łatwa..Wiem, ze w ostatnim czasie był mocno przemęczony i zestresowany ( sytuacja w firmie), ciągle w biegu, często na samej kawie i papierosie. Martwie się ze mogło sie coś stac. Nie trudno o wypadek czy zawał. Niemam jednak szans by się dowiedziec czegokolwiek. Perspektywa tego, ze nic nie moge zrobic jest jeszcze gorsza. Juz chyba fakt ze celowo zakończył znajomosc byłaby dla mnie lepsza niz niewiedza co się z nim dzieje , czy w ogóle zyje....
Dodaj komentarz